Andrzej Bielawski, „Kwiat polucji”, 1972, rysunek na papierze, 62 x 43 cm
Rysunek tuszem na papierze Andrzeja Bielawskiego należy do najwcześniejszych nabytków Kolekcji Galerii Studio. „Kwiat polucji” trafił do zbiorów już w 1973, czyli w drugim roku jej funkcjonowania. Było to zaraz po wystawie ukazującej sztukę środowiska warszawskiego, która miała miejsce w październiku 1972 roku, a w której brali udział prócz Bielawskiego także Andrzej Bieńkowski, Tomasz Ciecierski, Łukasz Korolkiewicz, Krystiana Robb-Narbutt, Rafał Strent i Ireneusz Szubert, czyli połączone siły grup Sejf i Śmietanka. Bielawski był związany ze Śmietanką, ale te kręgi się przenikały. Rysunkom Bielawskiego ze względu na ich finezję blisko do wczesnych prac Krystiany Robb-Narbutt.
Andrzej Bielawski, podobnie jak Łukasz Korolkiewicz, w latach 70. XX wieku w swej twórczości poruszał wątki seksualności i erotyki, także queerowej. Doprowadzał, intencjonalnie, do skandali obyczajowych, jego wystawy spotykały się z nieszczerym oburzeniem prasy. Na jej łamach zapytywano: „Doprawdy, czy nie za wiele erotyzmu, bynajmniej nie subtelnego, lecz brutalnego?” (za:„Andrzej Bielawski”, WAiF, Warszawa 2001).
Każdy może dzisiaj sprawdzić, przyglądając się pracom artysty z Kolekcji Galerii Studio, że erotyzm w rysunkach Andrzeja Bielawskiego jest „subtelny, lecz nie brutalny”. Do tego humorystycznie zakręcony. Squeerowana jest tutaj nie tyle norma, ale pewna narracja o normalności: lękliwa (kościelna) i naukowa (państwowa). Były takie lata, że cenzura kościelna w Polsce szła ramię w ramię z państwową i nie kto inny niż prymas Wyszyński głosił w 1976 roku: „Bóg przywrócił wolność, a co my z niej czynimy? Na co ją wykorzystujemy? Czy to ma być tylko wolność picia i upijania się, alkoholizmu i rozwiązłości, wolność wystawiania obrzydliwych sztuk teatralnych?”
Misterne opowieści Andrzeja Bielawskiego są także małymi parodiami, wciąż aktualnymi komentarzami do świata w którym rządzą, tak jak rządziły, powaga, rozsądek i norma.
Dorota Jarecka