Jerzy Ryszard Zieliński „Jurry”, „Martwych nadzieja” 1974, olej na płótnie
Obraz Jerzego Ryszarda Zielińskiego „Jurry’ego“ z 1974 roku to jedna z najbardziej intrygujących prac w naszej kolekcji.
Wydaje się prosta formalnie: płaszczyzny mocnego koloru i zredukowane jednowymiarowe kształty. Jednak sens poszczególnych elementów i ich wzajemne powiązanie nastręcza więcej pytań. Na pierwszym planie widzimy duże żółte nogi, od kolan do stóp. Tak jakby ich właściciel (a może właścicielka?) leżał na plecach i patrzył przed siebie. Osoba ta widzi przed sobą dwie rozpościerające się przestrzenie: zielona na dole, na górze zaś niebieska. Jeśli przyjmiemy, że linia styku tych dwóch płaszczyzn to linia horyzontu, to surrealistyczna forma ust z okiem w środku pojawia się na niebie. Słońce zdaje się zachodzić, co widać w czerwonych refleksach na zielonej tafli wody. Można odnieść wrażenie, że nasz bohater (a może bohaterka?) dryfuje na plecach, oglądając zachód słońca.
Niejednoznaczność sceny podkreśla nadany przez artystę tytuł. Zaczynają pojawiać się pytania: „Kim są ci martwi?“, „O jaką i czyją nadzieję chodzi?“ i to najprostsze: „ O jakiej nadziei właściwie myślą martwi?“. Czy należy rozumieć, że to dryfujące ciało jest ciałem martwym? A może wcale nie, bo martwym dopiero się stanie, co przepowiada mu zachodzące oko opatrzności. Czy to słońce jest nadzieją, która zniknie za horyzontem, aby już nigdy się nie pojawić? Czyżby nasz bohater (albo bohaterka) przyglądał się swojemu własnemu nieuchronnemu końcowi?
Z obrazu bije katastroficzna aura i przeczucie końca. Być może to sam autor przeczuwa nadchodzący kres i wie, że nie ma jak odwrócić stanu rzeczy. Świat, jaki znamy, jaki sami stworzyliśmy, dąży ku końcowi, który dzieje się na naszych oczach. A my, żywi, ale tak naprawdę martwi, jedyne co możemy zrobić, to tylko dryfować w tym kierunku.
Paulina Olszewska