Erna Rosenstein: Niespodziewane. Rysunki, rzeczy, malarstwo
Galeria Studio, 5 – 25 marca 1984
Fotografie Erazma Ciołka z wystawy indywidualnej Erny Rosenstein w Galerii Studio odkrywają przed nami istotnie niespodziewany świat. Stiuki i inne elementy dekoracyjne zostały zasłonięte, żyrandole zostały odsunięte na dalszy plan przez system ścianek i korytarzy. Usunął się w niebyt wystrój architektoniczny, który czynił z Galerii Studio – do 1987 roku, kiedy została przebudowana – salę balową Titanica zaadaptowaną na potrzeby sztuki współczesnej. Czarne kurtyny rozwieszono tak, by stworzyć labirynt kulis, korytarzy i salek, w których widz może poczuć się domowo i swojsko. Podłoga wyłożona czymś miękkim i szorstkim. W aranżacji tej wystawy jest niewątpliwie nawiązanie do tego, co w roku 1967 zrobił Tadeusz Kantor z przestrzenią Zachęty w Warszawie na potrzeby indywidualnej wystawy Erny Rosenstein. Tam także były zakamarki, schowki, przejścia. Wysoki sufit został zneutralizowany, akademicka aparatura wystawiennicza mniej widoczna. W Galerii Studio w roku 1984 jest podobnie. To gest artystki. Przestrzeń traci wymiar publiczny, a widzowie tracą cechy publiczności. To koleżanki, koledzy, goście. Wszyscy siadają na podłodze. Erna Rosenstein czyta im swoje wiersze. Między słuchaczami: Ewa Garztecka, Koji Kamoji, Kajetan Sosnowski, Artur Sandauer.
Erna Rosenstein (1913–2004) była od młodości związana ze środowiskiem krakowskiej awangardy, adaptującej na swoje cele impulsy surrealistyczne, modernizm francuski i sztukę rosyjskiej awangardy. Łączyła poglądy lewicowe z rozumieniem sztuki jako refleksji o procesie artystycznym. Częścią tego programu było ujęcie twórczości jako działania na rzecz wspólnoty i społecznej komunikacji a także demokratyzacji czytania i odbierania sztuki. To bardzo dobrze widać w organizacji tej wystawy, która dzięki małej architekturze, dzięki specyficznej aranżacji dzieł: wertykalnie, horyzontalnie, na kubikach, podłodze, zasłonach, ekranach, uruchamia ciało i wzrok odbiorców w nietypowy sposób. Prowokujące do aktywności, wywołujące zdumienie, uśmiech, zaskoczenie, zdziwienie, są obiekty z pracowni artystki, włączone tutaj w swoisty utwór przestrzenny: malowana poduszka wciśnięta w kąt, otwarta torebka ze skaju z wsadzoną do środka sztuczną szczęką, przetworzony telefon połączony kablem z dwuokim obiektem wiszącym na ścianie, malowana przez artystkę księga położona na ziemi tak nisko, że trzeba się przy niej położyć. Liczne obiekty, które artystka pokazała na tej wystawie, w tytule wystawy określiła jako „rzeczy”, znajdując świetny termin dla zjawisk, które mieszczą się pomiędzy malarstwem, rzeźbą, ready made i asamblażem. Rzecz to także rzeczywistość, rzeczowość i dorzeczność. Rzeczoznawca to ktoś kto zna się na materialności rzeczy.
Wystawa została zorganizowana przez kuratora programowego Galerii Studio Zbigniewa Taranienkę, który w katalogu opublikował wywiad z Rosenstein przeprowadzony we wrześniu 1983 roku. Mówiła: „Jeżeli sobie uświadamiam, że powtarzam, to znaczy że jest niedobrze. Mogę powtarzać tylko nieświadomie”. To ostatnie zdanie stało się tytułem wystawy Erny Rosenstein w Fundacji Galerii Foksal i w Instytucie Awangardy w Warszawie, którą przygotowałam tam wraz z Barbara Piwowarską w 2011 roku a następnie tytułem książki. Powtarzanie jest częścią życia, jest naszym automatyzmem. Ale sztuka musi się z tego automatyzmu wyłamać. To ważny postulat artystki, która sformułowała właśnie z okazji wystawy w Galerii Studio.
Wystawa w Galerii Studio w 1984 roku była zrecenzowana w „Radarze” przez Joannę Paszkiewicz, w „Trybunie Ludu” przez Ewę Garztecką i w „Przeglądzie Tygodniowym” przez Monikę Kuc. Z powodu bojkotu instytucji sztuki w tym czasie (było to niecałe trzy lata po wprowadzeniu stanu wojennego) przez środowiska artystyczne i publiczność nie została zapamiętana jako istotny gest. Tymczasem wystawa wpisuje się w klimat wielu wystaw w Polsce lat 80., tworzonych przede wszystkim przez alternatywne środowiska artystów różnych generacji, w których rezygnowano z klasycznej formy komunikacji plastycznej na rzecz aktywizmu, wspólnotowości, partycypacji.
Dorota Jarecka