W 1986 roku Derek Jarman, jeden z najwybitniejszych brytyjskich reżyserów filmowych, autor „Jubileuszu”, „Caravaggia” czy „Edwarda II”, dowiaduje się, że jest HIV-pozytywny. W efekcie powikłań zaczyna tracić wzrok, nie zaprzestaje jednak pracy.
Tworzy awangardowy film „Blue” (ekran wypełniony w całości błękitem, który jest ostatnim kolorem rozpoznawanym przez twórcę) i pisze esej „Chroma. Księga kolorów”. To poetycki zapis procesu umierania, ale też polityczna teoria i historia barw.
Dziś, w dobie gorących debat, w których kolory stają się nośnikiem sporów i wartości, intuicje Jarmana stają się wyjątkowo aktualne.
Twórcy przedstawienia nie poprzestają jednak na doraźnych skojarzeniach: − W „Chromie” pociąga nas przede wszystkim problem utraty wzroku i (nie)widzenia. Jesteśmy przemęczeni nadmiarem obrazów, nie chcemy już widzieć. Chcemy wziąć urlop od rzeczywistości, wkroczyć w pustkę, zanurzyć się w błękit.
„Chroma” to kosmiczna podróż w poszukiwaniu utopii. W jej trakcie testujemy eskapistyczne strategie. Sięgamy do science fiction, fantazjując o możliwych przyszłościach. Poszukujemy doświadczeń poza obrazem, zwracając się w stronę dotyku i intymności. Zanurzając się w kolor, odkrywamy chromoseksualność. Nie chcemy opowiadać o heroicznym poszukiwaniu wolności, tylko desperackiej potrzebie odpoczynku. Wciąż stawiamy sobie to samo pytanie: jak choć na chwilę przestać widzieć to, co dzieje się dookoła?